Kolejny Zagórz już za nami, to był weekend pełen przygód. W tamtym tygodniu już od piątku zaplanowałem sobie swój urlop żeby na spokojnie pojechać do Zagórza, już dużo wcześniej byłem umówiony z Markiem ze Słupska, który przyjechał do mnie w czwartek wieczorem. Z Markiem wyjechaliśmy z Rzeszowa koło 14, w Zagórzu zameldowaliśmy się o 16:30, na miejscu był już Tomblack i Piotrek, którzy w Zagórzy byli już od godz 13. Pomogłem Markowi zdjąć motocykl z przyczepy i nagle w oczy rzuciły mi się dwa samochody na tablicach GD i GA i przyczepy motocyklowe przy nich, wtedy już zgłupiałem gdyż dariusz08 mówił, że nie przyjedzie bo ma już napięty terminarz a tu masz, nagle zjawia się Darek i Tomek, którzy w Zagórz zameldowali się już o 7:00.
Nasza załoga prawie w komplecie ;)
W piątek zaraz po przyjeździe powitań z kumplami, których nie widziało się od roku nie było końca, ale trzeba było się wyrwać i zmontować sobie namiot żeby potem na spokojnie oddać się konwersacjom przy złotym napoju. Niestety w piętek frekwencje nie dopisała, w ciągu dnia było w miarę ciepło ale wieczór już był chłodny a w nocy było 7'C więc i na placu zlotowym maszyn około 35 szt. Rano pobudka o 8:00 i wyjazd na śniadanie na stację BP w Sanoku, przy okazji tankowanie i powrót do Zagórza, gdzie o 10:00 miała wyruszyć parada, gdy wróciliśmy na zlotowisko w międzyczasie dojechało dość sporo pojazdów zabytkowych. Nasze grono podjęło decyzję, że nie jedziemy z paradą tyko jedziemy na Słowację do "Doliny Śmierci", naszym przewodnikiem był mój kolega z Rzeszowa Grzesiek, który już był tam parę razy.
[html]<center><iframe src="https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m40!1m12!1m3!1d332279.8830834723!2d21.637267240587928!3d49.410104882544196!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i1024!2i768!4f13.1!4m25!3e0!4m5!1s0x473c73353d1a75f9%3A0x3f65d2cdb1e46905!2zWmFnw7Nyeg!3m2!1d49.5143!2d22.26707!4m5!1s0x473c04dcd6349c8f%3A0x1d4c6b93300878bf!2zS29tYcWEY3ph!3m2!1d49.3525815!2d22.074232199999997!4m5!1s0x473c24a3b6e7bf45%3A0xa50f2fcfdaea6b5e!2sBarwinek!3m2!1d49.4324644!2d21.6880052!4m5!1s0x473c2763e708d89f%3A0x400f7d1c6976730!2zU3ZpZG7DrWssIFPFgm93YWNqYQ!3m2!1d49.3055641!2d21.568116999999997!5e0!3m2!1spl!2spl!4v1471287452049" width="800" height="650" frameborder="0" style="border:0" allowfullscreen></iframe></center>[/html]
Po drodze zatrzymaliśmy się w Kalusznym na cmentarzu gdzie jest pochowany Jędrek Połonina, Bieszczadzka legenda, zakapior i wielki miłośnik koni.
Następnym przystankiem było Polsko-Słowackie przejście graniczne w Barwinku.
W Svidniku na wjeździe do miasta stoi pomnik na który T-34/85 najeżdża na PzKpfw III, który niestety ma nie wiedzieć czemu kamuflaż naszych pojazdów pancernych z września 1939 :P
Tablice informacyjne odnośnie historii "Doliny Śmierci".
Gdy chcieliśmy odjechać aby zobaczyć dolinę śmierci moja Dykta zaczęła przerywać gdy wchodziła na wyższe obroty, powiedziałem grupie żeby jechali a ja ogarnę temat bo coś jest nie tak z przerywaczem. Otworzyłem dekiel prądnicy i okazało się, że zatopiony kawałek metalu w przerywaczu został wyklepany na zewnątrz przez co motocykl osłabł bo była coraz większa przerwa aż w końcu znikła iskra. Płaskoszczypcami wcisnąłem wałeczek w przerywacz, ustawiłem przerwę, nagle motocykl odzyskał siły i szybko dogoniłem resztę, która już czekała przy czołgach radzieckie T-34/85, Grzesiek mówił że parę lat temu stały tu jeszcze działa Pak i armaty przeciwlotnicze 88 oraz Sdkfz 251, które teraz zostały przeniesione do muzeum.
W międzyczasie zauważyłem, że spaliła mi się żarówka w przedniej lampie ale poratował mnie dariusz08, trochę cykałem się jechać przez Słowację bez światła bo są tu dość drogie mandaty w kwocie 50€ a słowacka policja nie bardzo lubi polaków :/
Drogę powrotną obraliśmy przez Miejsce Piastowe, Rymanów, Sanok do Zagórza, trasa podobnej długości ale dało się ją przejechać znacznie szybciej bo więcej po płaskim i dobrym asfalcie.
[html]<center><iframe src="https://www.google.com/maps/embed?pb=!1m40!1m12!1m3!1d662021.1821246828!2d21.52208608026274!3d49.59736771327197!2m3!1f0!2f0!3f0!3m2!1i1024!2i768!4f13.1!4m25!3e0!4m5!1s0x473c2763e708d89f%3A0x400f7d1c6976730!2zU3ZpZG7DrWssIFPFgm93YWNqYQ!3m2!1d49.3055641!2d21.568116999999997!4m5!1s0x473c24a3b6e7bf45%3A0xa50f2fcfdaea6b5e!2sBarwinek!3m2!1d49.4324644!2d21.6880052!4m5!1s0x473c47ba43995bc7%3A0x7bb9d903ab28df8e!2sMiejsce+Piastowe!3m2!1d49.6385152!2d21.7640067!4m5!1s0x473c73353d1a75f9%3A0x3f65d2cdb1e46905!2zWmFnw7Nyeg!3m2!1d49.5143!2d22.26707!5e0!3m2!1spl!2spl!4v1471289183767" width="800" height="650" frameborder="0" style="border:0" allowfullscreen></iframe></center>[/html]
W Zagórzu już czekał na nas johan1 gdyż nie pojechał z nami bo bał się, że nie wyrobimy do 18 bo musi zdążyć na dyżur do pracy.
Strzeliliśmy sobie wspólna fotę czterech Dekawek i zaraz johan1 pojechał do domu, niestety znów więcej jak cztery Dekawki nie udało się zebrać a szkoda, w Zagórzu w sobotę spotkałem Dwadziesciajeden, który jakbym przywiózł swoją już byśmy wyrównali rekord z Rotoru a tak też nie było Leszka i nie pojawił się Tomek Tomaszewski.
Niestety ja też musiałem się pakować gdyż musiałem już w sobotę wieczorem być w domu. Po pożegnaniu z kolegami o 18:30 ruszyłem w drogę powrotną do Rzeszowa, na obwodnicy Brzozowa znów zaczęła mi znikać iskra, po chwili się uspokoiło i znów jechałem bez problemów do czasu gdy jadący z naprzeciwka zaczęli mi mrugać światłami, no niech to szlak, znów nie mam świateł :/ Na wylocie z Brzozowa na Orlenie udało mi się skontaktować z Krokodylkiem, żeby poratował mnie żarówkami bo nie przestawię teraz regulatora bez miernika prądu a pali mi żarówki. W międzyczasie jak czekałem na Krokodylka znów płaskoszczypcami wcisnąłem kołek w przerywacz i znów silnik pracował idealnie, założyłem nową żarówkę plus tylna na zapas, po pożegnaniu i ruszyłem w drogę do domu. Tuż przed Rzeszowem w Babicy padła mi żarówka, no cóż trzeba było improwizować i założyłem zapasową tylną dwuwłókową do przodu i zasilanie podpiąłem pod żarnik 25W, niestety trzeba było wykonać klina bo żarówka jest mniejszej średnicy ale mój patent zadziałał ;)
Niestety daleko nie ujechałem gdy silnik znów zamilkł, tym razem nie dało się już wcisnąć kołeczka w przerywacz gdyż pękł sam przerywacz i kołeczek latał w nim jak żyd po pustym sklepie, wtedy wpadłem na pomysł aby za pomocą cienkiego drutu jaki zawsze ze sobą wożę zrobić bajpas, który utrzyma kołeczek na swoim miejscu a sam drut stał się platynką więc na nowo ustawiłem przerwę i w końcu bez przeszkód dojechałem do domu. Niestety po raz kolejny zawiodła współczesna część, którą wymieniłem dobry miesiąc temu.
Dziś znalazłem stary oryginalny przerywacz, który trzymałem na czarną godzinę, szkoda tylko że akurat go nie zabrałem ze sobą :/ Niestety zdjęć motocykli na zlocie nie robiłem bo miałem już niski poziom baterii ale wiem, że koledzy coś tam mają to później wrzucę link do ich galerii. Na koniec chciałbym bardzo gorąco podziękować wszystkim, którzy przybyli na zlot do Zagórz, czyli: dariusz08, johan1, Krokodylek, Tomblack, szwagier, Tomek, Piotrek i Grzesiek, bez Was to by nie było to samo, wspólnie przebyte kilometry zostaną w pamięci na zawsze ;)
|